piątek, 26 kwietnia 2013

Miałam farta...


Prowadzenie bloga, daje ogromna frajdę, organizowanie candy sprawia wiele radości, a wygrana w candy to już jazda na całego!!!
Co tu dużo pisać, poszczęściło mi się ostatnio jeżeli chodzi o wygrane w candy.
Najpierw wygrałam u Ani klik w Posolonych Pomysłach aniołka i serce zrobione z masy solnej.


Wygraną dostałam bardzo pięknie zapakowaną, a precyzja z jaką są zrobione rzeczy zachwyca i wzbudza wielki szacunek do zdolnych raczek Ani. Koniecznie zajrzyjcie na jej bloga:)
Aniu bardzo Ci dziękuję!!!
Po wygranej u Ani przez czas jakiś była posłucha w wygranych candy... piękne przedmioty trafiały do innych szczęśliwców... A ja zdychałam i tłumaczyłam sobie, że wszystkiego mieć nie można.
Ale nie traciłam wiary:)
Aż tu całkiem niedawno w konkursie u Scraperki klik szczęście mi dopisało i wraz z jeszcze dwiema dziewczynami wygrałyśmy bon na 150,00zł w sklepie internetowym North&SouthHome klik.
Zajrzyjcie tam koniecznie, tam są takie piękne rzeczy do domu...no bajka normalnie!!!
Nagrodę mogłam sobie wybrać, a jeżeli kwota przekroczyła wygraną to można było dopłacić róznicę.
Przejrzałam asortyment z dziesięć razy, ale wiedziałam od początku na co sobie ząbki ostrzę. Zapisując się na candy moją uwagę zwróciły latarenki drewniane. I właśnie na nie padło przy wyborze nagrody...


Marzyły mi się dwie i dopłaciłam brakującą kwotę (30,00zl) i mam! Istne cudeńka!!!!


Zanim przyszła paczka myślałam, że ich miejsce będzie na balkonie, ale jak je zobaczyłam na żywo to stwierdziłam, że na balkon ich szkoda. A niech mi tam deszcze na nie napada! O nie, co to to nie mówię i dostały miejsce na komodach...
To nie koniec, otóż moje kochane na drugi dzień było losowane candy u Ewy z bloga Eduszka klik. Zapisałam się na to candy ze względu na moją Zuzę. Męczyło mnie dziecko moje okropnie żebym uszyła jej jakąś torbę a, że czasu za wiele nie miałam bo mnie zamówienia goniły to po łańcuszkach blogowych trafiłam na bloga Ewy. Zobaczyłam piekną torbę do wygrania i pytam się Zuzki:
Taka by Ci odpowiadała?
Noo! - odpowiedziało moje dziecko inteligentnie i się zapisałam...
Zuza przez cały czas pytała czy było już losowanie, a ja cierpliwie odpowiadałam jeszcze nie...
Ciesząc się z wygranej u Skraperki zapomniałam o tym candy. Eduszka dała mi znać o wygranej... Byłam w szoku, w końcu wygrane w candy dzień po dniu nie zdarzają się często!
Widać miałam farta:)))
( na wszelki wypadek, co by mnie nie opuszczało, spluwam trzy razy za lewe ramię)
Wczoraj przyszła paczka, a w niej...worek mikołajowy!
Zuzkowa torba...


Mała ogrodniczka...
Jest piękna!!!!!!
Zwróćcie uwagę na szczegóły. Baleriny, pantalony w kropki, cudna sukienka, no i ta kokarda...
A dokładność uszycia jej zapiera dech. No i te piegi...jest boska!!!!


Myślałam, że to wszystko, ale w paczce były jeszcze zakładki do książek (przydają się, bo ja ztych co rogi zaginają) i...


...torba dla mnie:)))
Ewa dziękuję ☺☺☺

No! to farta miałam, a teraz kolej na którąś z Was w moim candy. Zostały ostatnie dni na zapisy klik 
Trzymam za Was kciuki:))))


środa, 24 kwietnia 2013

PasteLOVE cz. 2


Na początku kwietnia klik pokazywałam Wam co udało mi się upolować z dominujących w tym sezonie pasteli. Bo kochane, delikatnie mówiąc zwariowałam na ich punkcie.
Dosłownie ♥♥♥
Widzę je wszędzie i jak taka sroczka przygarniam ile mogę, a raczej ile moja kieszeń udźwignie...
Coś mi mówi, że niedługo ta kieszeń nie będzie miała już co dać. Serio! Będzie jeszcze tak, że będziemy jeść chleb ze smalcem, ale w pastelach:))) W końcu jak by to powiedziała moja babcia Wala:
Fason trzeba trzymać!!!
Ale do rzeczy! Chwaliłam się wówczas okropniście ciesząc się jak dziecko z moich zdobyczy. Problem miałam jeden, a mianowicie jak je ładnie wyeksponować - tanim kosztem oczywiście:)
I jeszcze w ekspresowym tempie miało to być zrobione, bo ja cierpliwości to nie mam wcale. Ale to już wiecie. W końcu nie po to, tą emalię kupiłam, żeby w szafkach trzymać...
Nic oryginalnego nie wymyśliłam, zakupiłam deseczki i wsporniki też,  i... do dzieła!
Pan Mąż dziury wywiercił, Pani Domu (czyt. ja) pomalowała i wiszą, a czy ładnie oceńcie same:)
Zanim zobaczycie zdjęcia, zdradzę, że półeczki są dwie. Jedną powiesiliśmy nad tablicą, gdzie królują spokojne kolorki,


Tak zadecydowałam ja, bo jest tam i tablica z decoupagem i organizer i jeszcze teraz półka. Jak bym tam dała dużo kolorów to by sie zbyt wiele tam działo. Więc poszłam w myśl zasady, że we wszystkim trzeba zachować umiar:)


To jest ściana po lewej stronie od wejścia do kuchni. Natomiast na wprost wejścia jest ściana z oknem, blatem i lodówką po lewej stronie. Druga półeczkę powiesiłam właśnie tam, nad lodówką, gdzie znalazły miejsce moje rzeczy z emalii:


Na starociach udało mi się kupić różowy ceramiczny dzbanuszek za całe 3,00zł. Wisi pod półeczką wraz ze ślicznymi łyżeczkami i oczy cieszy:)))


Obok lodówki jest okno kuchenne, w którym zawsze wiszą kolorowe materiałowe zazdroski. I tutaj muszę, no muszę Wam pokazać co upolowałam SH za 5,50zł!!! Otóż kochane dziewczynki, kupiłam tam poszewkę na małą podusię i przerobiłam na zazdroskę.


Jest cudna ♥♥♥
Cała błękitna w czerwone róże, no boska jest po prostu!!!
I tak mi pasuje do niej teraz niedawno zakupiony przesiewacz do cukru pudru...


Wiem, że materiału dobrze nie widać, bo światło przebija, ale jak mówię że pasuje to pasuje:)))
Została jeszcze malutka półeczka koło kuchenki. To jest miejsce na słoiczki z przyprawami, ale że piętrowa jest, to znalazło się też miejsce na pastele:


Wiem, że pastele ładniej prezentują się na białym, ale moje szafki w kuchni są koloru drewna. Takie mi się wówczas podobały i teraz w sumie też. Lubię moją kuchnię, jest ciasna ale własna:)))
I przytulna (taką mam nadzieję).
No a teraz, z tymi pastelami nabrała nowego piękna...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Z myślą o ziołach...


Lubię zioła w kuchni - w sensie, że w garnku i na parapecie...
Lubię ich zapach, kiedy delikatnie się nimi poruszy. Aromat który wydaje bazylia czy tymianek kojarzy mi się z latem... Choćby była zima w pełni to kiedy poczuję ich zapach,  momentalnie przenoszę się w środek lata:)
Niedługo zaczną się lemoniady z limonką, miętą i cytryną mmm... rozmarzyłam się...
Szkoda tylko, że nie umiem takiej z Pizza Hat, piłyście ją? Rewelacja, kiedyś mało nie przekupiłam kelnerki żeby dała przepis i nic, nie pomogły nawet błagania - nie zdradzą i koniec!
Ale o ziołach miało być, bo z myślą o nich porobiłam osłonki:



Bo zioła ziołami, ale w czymś je trzymać trzeba, prawda?
Poszły pod pędzel metalowe doniczki, decoupage, lakier...i gotowe:)
Tematyka nawiązuje do "wsadu".
A jak by komuś mało kolorów było to inna wersja:


 I jeszcze jedna, co prawda z kwiatkami ale na zioła też się nada:)


A Wy kochane którą wersję wybieracie?
Bo, że zioła macie to nie wątpię. Moja kuchnia w dużej mierze oparta jest na ziółkach wszelakich, nawet do zup dodaję tymianek zamiast kostki rosołowej i listki lubczyku. Nie używam tylko rozmarynu, no nie lubię go i koniec. Wąchać mogę, a jakże, ale do potraw nie wrzucę...
A Wy jakich ziół używacie? Które u Was królują?

sobota, 20 kwietnia 2013

Balkonowy zawrót głowy


I doczekaliśmy się prawdziwej wiosny, która rozpieszcza nas pięknym słoneczkiem i letnią temperaturą!
Humory dopisywały w tygodniu każdemu, no ale nie ma się co dziwić, w końcu długo czekaliśmy na taką aurę za oknem...
I ja ciesząc się jak dziecko, poczyniłam pierwsze kwiatowe zakupy z myślą o naszym balkonie. Bo fajnie jest wypić sobie kawkę wśród pięknie kwitnącej zieleni. Kwiaty na balkonie to u mnie mus konieczny. Nie wyobrażam sobie  wypicia kawy czy choćby poczytania książki na balkonie bez kwiatów. A kwiaty swoją drogą to moja słabość, mam ją chyba po mamie:) 
Zaczęłam od bratków i stokrotek. 



Posadziłam je w osłonkach zakupionych oczywiście na starociach, lat parę temu za przysłowiowe grosze:)
A przy wejściu, cała masa różnych kwiatów...


Lubię mały miszmasz na balkonie w doniczkach. Niby każda z innej parafii, ale moim zdaniem tworzą razem całość.
Żonkile pewnie niedługo przekwitną, a cebule wysadzę na działce. Będą oko cieszyć w przyszłym roku, parę takich kępek z zeszłego roku już zakwitło. Jaskry kupiłam w Biednoce, jedne z ostatnich. Bałam sie, że nic z nich nie będzie ale wzięły się:) 
Zauważyłycie tyciuni domek?


To tegoroczny nabytek. Jak go zobaczyłam w oknie w zaprzyjaźnionej kwiaciarni to wiedziałam, że musi być mój. To była miłość od pierwszego wejżenia:)))
Z kolei wisząca doniczka wiklinowa, zostala wypatrzona przeze mnie, jesienią na starociach.


 Nie miała tabliczki i kupiłam ją po małych negocjacjach za 10,00!
Wystarczyło dorobić napis i gotowe:)

Gliniany garnek w którym posadziłam stokrotki to prezent od mojej koleżanki Oli. Miała takich kilka po swojej babci i zawsze z rozmarzeniem na nie zerkałam. Aż tu kiedyś będąc u niej, Ola mówi, że mogę sobie jeden wybrać. Jaka była moja radość! Od razu wtedy pognałam po wrzos i na balkon wystawiłam:)))
Olu dziękuję Ci za niego!!!
Pewnie powiecie takie nic, ale mnie sprawia ogromną radość.
Do przedstawienia została jeszcze pani Lawenda:) Moja tegoroczna nowość wśród roślin na balkonie. Nigdy jeszcze nie widzialam lawendy na pniu, i nawet o takiej nie marzyłam!!! Jak ją tylko zobaczyłam w sklepie to od razu chyc do koszyka załadowałam, ozdomne kamyczki dobrałam i biegiem leciałam wsadzić do donicy...
 Przyznajcie, że cudna jest ♥♥♥


Pozostały do zakupienia pelargonie zwisające na barierki balkonu, ale to zawsze robię w weeknd majowy. Wtedy jedziemy z mamą do zaprzyjaźninego ogrodnika i kupujemy całą masę kwiatów. Dosłownie! Czasami nabierzemy ich tyle, że nie mamy gdzie usiąść w aucie:))) Zuza która zawsze z nami jedzie, siedzi z tyłu w aucie wśród kwiatów i jej słynny tekst w drodze powrotnej to:
" Mamo czuję się jak w trumnie, tyle kwiatów wokół mnie" - biedne dziecko!
Ale jakieś poświęcenie musi być:)) I jak miło jest wtedy kawę wypić na takim balkonie...


Tegoroczna była już pita:)))

Ściskam Was kochane i dziękuję za miłe słowa w komentarzch.
Miłej niedzieli!!!

sobota, 13 kwietnia 2013

Wyróżnienia:)))

 
 
Sypią się na wiosnę wyróżnienia...
Miły gest, świadczący o tym, że zapadają nam w pamięć blogi i chcemy sprawić radość właścicielowi.
Trafiło się i mnie.
Dwie całkiem miłe osóbki, które prowadzą bardzo interesujące blogi, gdzie pozwalają nam zerknąć na swoje pasje wyróżniły mojego bloga.
Pierwszą dziewczyną jest Paulina. Poznałyśmy się całkiem niedawno:)
Fajny blog zajrzyjcie koniecznie!!! klik  
Otrzymanie wyróżnienia łączy się z odpowiedzią na pytania, więc pomęczę Was trochę:)
 

1. Jak masz czas to najczęściej? Może nie najczęściej, ale najchętniej sięgam po dobrą książkę
2. Miasto czy wieś? Miasto, ale nie za duże
3. Lubię... ludzi
4. Najczęściej jadam... zganicie mnie za to, ale chipsy
5. Gdybym mogła to... mieszkałabym w swoim domku na peryferiach miasta…
6. Szczyt głupoty to...zapalić świecę i włożyć ją do akwarium, żeby miały widno:)
7. Z gazem czy bez? Hm…nie za bardzo łapię o co chodzi…
8. Nigdy nie robię... niczego na siłę:)
9. Książka czy telewizor? Zdecydowanie wolę książkę
10. Jak reagujesz na stres? Nie jem
11. Co daje ci najwięcej szczęścia? Moja córcia ♥♥♥

 
Kolejne wyróżnienie dostałam od bardzo kreatywnej dziewczyny  PaulaArt  klik  .
 Widziałyście jej miśki, zajączki czy Tildy? Są piękne!
Zasada przekazania wyróżnienia jest jedna: nie można przekazać wyróżnienia osobie, od której się je otrzymało i należy opisać siebie w trzech zdaniach, więc:
 
Jestem niską blondynką (idziemy w myśl zasady "małe jest piękne"), o szaroniebieskich oczach. Mam duży dystans do swojej osoby i umiem się śmiać sama z siebie. Bardzo łatwo nawiązuję kontakt z innymi. 

Myślę, że wystarczy. O wadach nie wspominam bo też nie było o tym mowy:)))

A teraz pora wyróżnić inne blogi...
LadyDi za pomysł wykorzystania szprycy do kremów w celu nałożenia fugi!!!
Le PetitKa za lekkość pisanego słowa...
Zakręconą kurkę za pomysłowość...
Beti Hause za dystans do życia:)
Ali  za kreatywność...
 Smak życia za to, że jest ♥
Skraperka  za inspiracje...
 
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, bo każdej z Was blog jest ciekawy i wyraża Waszą osobowość:)))
 
Blogi, które wyróżniłam proszę o trzy zdania, w których możecie siebie nam jeszcze bardziej przybliżyć. I wyróżnienie następnych paru blogów...
 
 A teraz zmykam podłogę umyć:)))
Miłej niedzieli Wam życzę !!!

czwartek, 11 kwietnia 2013

Wymarzone, wypatrzone...

W końcu doczekaliśmy się cieplejszych dni.
Słoneczko często świeci, ptaszki śpiewają - co świadczy nieodwracalnie, że wiosna co prawda z opóźnieniem, ale przyszła. Pomału będą widoczne listki na krzewach i drzewach i cały świat się zazieleni.
Będzie cudnie!!!!!
Zielono, kolorowo, zniknie wszędobylska szarość i na ulicach będą widoczne kolory...
Zupkę wiosenną by się zjadło, ale w tym dobra jest Beatka:)))
Poczekamy, może coś upichci i podzieli się przepisem...
Ja tym czasem poluje na starociach na "coś". 
To "coś" wymarzyłam sobie już dawno, tylko nie miałam szczęścia żeby na "to" natrafić. Marzył mi się, szklany klosz z podstawą.
Oczami wyobraźni widziałam go u siebie w domu....
Wiecie, że ja uwielbiam chodzić po starociach? Pisałam nie raz o moich tanich zdobyczach. Zaglądam tam co wtorek i piątek. Przyznam, ze szczęście trzeba mieć, żeby coś fajnego wypatrzeć:)
Kupiłam tam komodę którą odnawiałam klik , pisałam o tym jesienią (kto chętny zapraszam do lektury).
Tak mi się marzył ten klosik, ale odwieczny problem: KASA. 
Pomyślałam, że coś trzeba wykombinować. Przypomniało mi się, jak kiedyś coś podobnego widziałam na starociach. Ale oczywiście jak potrzebowałam to tego akurat nie było. Pozostało mi marzyć...
Aż tu w zeszły piątek, chodzę sobie i wypatruję kolejnej "przydasi" i...coś mi migło!
A musicie wiedzieć, że jak mi coś "mignie" to ja po trupach do celu rzucam się na to, biegiem... jak już mam to w ręce, to patrzę tak, trochę z niesmakiem jak bym się dziwiła po co ja to wzięłam (dla niepoznaki, że mi na tym zależy) i pytam się tak od niechcenia o cenę.
 Tak było oczywiście i tym razem:)
Po ile to jest?
Pan spojrzał na mnie bez zbytniego zainteresowania (afront dla kobiety) i odparł;
15,00 złoty
A ja no to
Mam dychę w portfelu (oczywiście blef), to co, może być? A w ogóle to jest zepsute!
Daj Pani tą dychę - powiedział Pan
I mam!!!


Jakiś początek już jest :)
Przyszłam do domu cała w podskokach, już chciałam się zabrać za "przeróbkę" ale Pan Mąż schował gdzieś śrubokręty i...musiałam wyhamować do wieczora. Postawiłam zegar na komodzie w przedpokoju. Moja Zuzka weszła ze szkoły, po haśle "CO JEST NA OBIAD???" rzuciła się na złote cacuszko z zachwytem w oczach i ze słowami:
O jacie!!! oglądała to przez chwilę, oczy jej się tak świeciły i pyta:
Kupiłaś to dla nas? Jakie piękne!!! Mogę włożyć baterie???
Boże broń !!!- odpowiadam, myślę sobie zwariowała.
To Ci się podoba??? - pytam
- To będzie do przeróbki - mówię i myślę sobie, po kim ona ma taki gust???
Ale do rzeczy, wieczorem Pan Mąż poodkręcał co trzeba i podstawa poszła pod pędzel.


I mam, wymarzone cudeńko!!!!
Stoi sobie teraz na szafce w przedpokoju i oczy cieszy.


Postawiłam obok śliczną doniczkę, którą wcześniej również zakupiłam na starociach za 5,00zł!
 Wystarczyło posadzić bluszcz i jest to o co mi chodziło i to za niewielkie pieniądze :)))


Mała rzecz a cieszy:)))

P.S.
Dziękuję Wam za każdy komentarz pozostawiony po sobie. Uwierzcie, że czytam je po kila razy! Każde słowo uznania czy krytyki motywuje do dalszego działania:)


sobota, 6 kwietnia 2013

Moje pasteLOVE ...


Pastele w tym sezonie królują.
Widać je na każdym kroku. 
Tylko promyczka słońca brakuje dla pokreślenia ich piękna...
Naczynia w pastelowych kolorkach pokazywały się od jakiegoś czasu. Jest dużo firm które mają w swoich kolekcjach czy to miseczki, czy talerzyki, filiżanki, kokilki...wykonane z metalu i kamionki...Widać je na Waszych blogach i tak cudnie wyglądają, jednocześnie ocieplając mieszkanie. Kusicie mnie, oj kusicie a najbardziej nasza Skraperka klik.
Boże czego ta dziewczyna nie pokazuje! Same cuda a ja jestem z tych osób które obojętnie nie mogą przejść obok pięknych rzeczy!!! I tak oto zachorowałam na pastelową ceramikę. W Polsce jedynym producentem o którym mi wiadomo jest Olkusz. Poszperałam w internecie, pogrzebałam na Allegro i trafiłam na przesympatyczną Panią Weronikę u której mogłam zakupić to co chciałam.


Brałabym więcej ale na szczęście nie było tego czego szukałam bo bym z torbami poszła:)
Pani Weronika okazała się naprawdę przesympatyczną osobą, stanęła na głowie żeby zdobyć to co chciałam. Polecam jej produkty na Allegro klik
Wracając do tematu zakupiłam sobie pojemniczki w pięknym błękitnym kolorze


Pistacjową kankę kupiłam już czas jakiś temu. Stała tak sobie samiusieńka i nie miała towarzystwa dopiero jak zobaczyłam piękną pastelową kolekcję z Olkusza. Różowego imbryczka nie planowałam kupić, ale jak dostałam z nim zdjęcie od Pani Weroniki to była miłość od pierwszego wejrzenia:)


I nie żałuję, jest piękny!!!
A teraz myślę jak by je w tej mojej kuchni ładnie wyeksponować...hmmm....coś wymyślę...
Pomału coś mi świta...A teraz plądruję internet w poszukiwaniu innych pasteli. Myślę że postawię na kamionkę. Coś już znalazłam, problem tylko w cenach! Czemu to jest takie drogie???
A Wy co myślicie na temat pasteli, dziewczynki???

I jeszcze na koniec chcę Wam podziękować za tak liczny udział w moim candy. 
Witam również nowych obserwatorów mojego bloga, pomału zaglądam na Wasze blogi i jestem pełna podziwu dla Waszych talentów:)))

Miłego weekendu Wam życzę:)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Migawki z...

Dawno, nawet bardzo dawno nie robiłam nic w technice decoupagu. ostatni raz na początku grudnia bawiłam się tą techniką przy robieniu ozdób na święta Bożego Narodzenia. Nie mam ostatnio okazji na ozdabianie serwetkami a szkoda, bo bardzo lubię tą technikę. Praca ta wymaga skupienia i dużo cierpliwości a tego u mnie nigdy dosyć:) 
Ale do rzeczy. Jakiś czas temu robiłam dla Pani Haliny tacę z motywem róż i niedawno miałam okazję "dorobić" inne rzeczy z tej serii. Niestety okazało się to nie takie łatwe. Najpierw brakło serwetek, musiałam przekopać internet żeby je znaleźć, jak znalazłam to okazało się, ze trochę się różnią od poprzednich ale PAni Halina nie robiła kłopotu i podjęła decyzję, ze mogą się trochę odcieniem różnić. Zamówiłam więc, przyszły szybko, nawet bardzo szybko ale zdolna Ewa gdzieś je położyła tak, ze nie mogłam ich znaleźć!!!
Miałyście tak kiedyś???
Boże jakie ja nerwy miałam! tu kobieta czeka a ja gdzieś je w kąt wcisnęłam!
Myślałam, że szlag mnie trafi. Do św. Antoniego zdrowaśkę zmówiłam i...nic - a zawsze działało!!!
Wyobraźcie sobie, że zamówiłam je jeszcze raz:)))
Przyszły po długim oczekiwaniu. Pilnowałam ich jak oka w głowie:)
Od razu zabrałam się do pracy, bo aż mi głupio było, ze Pani Halina tak długo na to wszystko czekała. Szczęście w nieszczęściu, że ma kobieta poczucie humoru i zapasy cierpliwości...
Po długim oczekiwaniu...


...były gotowe serduszka do zawieszenia, chustecznik i obrazek.
Pani Halino dziękuję za wyrozumiałość!!!
I wiecie co?  Serwetki znalazłam nie dawno!!!
W tym samym czasie Pani Ula nie mam pojęcia jak mnie znalazła w tym wielkim świecie internetowym zamówiła skrzyneczkę na kwiaty podkładki pod kubek i chustecznik. Przez maila wybrała sobie motywy serwetek i poprosiła o połączenie transferu z decoupagem. Ale nie było ta takie proste, o nie! Też był problem z wyborem serwetek, bo te które się spodobały były w bardzo małej ilości. Ale Pani Ula nie należy do kobiet które łatwo się zniechęcają i ze stoickim spokojem decydowała się na parę wzorów serwetek.
Główny temat szukanego wzoru to zioła.
I tak oto powstał przyznam nieskromnie całkiem ładny komplet:


Tak jak pisałam po raz pierwszy łączyłam transfer z decoupagem.


Bałam się tego bardzo, ale końcowy efekt bardzo mi się podoba i myślę, że jeszcze nie raz wykorzystam obydwie techniki naraz:))
Z e-maila od Pani Uli widać, że podziela moje zdanie.
Dziękuję bardzo Pani Ulu:)))


Tak sobie teraz myślę, że może by tak skrzynki na balkon tak sobie zrobić??? A w nich pięknie kwitnące kwiaty...tylko niech wiosna przyjdzie...
Pamietacie końcówkę lutego? Piwonia nawet  pranie na dworze suszyła i kusiła pięknym zapachem:)))
A teraz...szkoda gadać!!!

Trzymajcie się dziewczynki cieplutko:)))